poniedziałek, 1 czerwca 2015

Chapter 5

Lena zsunęła się po ścianie na podłogę. Krew płynęła strumykiem po jej twarzy i kapała na parkiet. Nie mogła uwierzyć że Ethan to zrobił, że ją uderzył.
- Nigdy więcej o niej nie mów! - Ethan stał nad nią z zaciśniętą pięścią.
- może mi powiesz że ci na niej zależało...- Lena podniosła się z trudem - zależało ci tylko na sobie i samochodach.
- zamknij się! - chłopak podniósł głos.
- co? nie chcesz słuchać prawdy?!
-  to nie jest prawda!
- nie?! a to że ją zabiłeś też nie jest prawdą?!
Ethan jakby oszalał. Zaczął okładać Lenę pięściami po twarzy. A kiedy upadła kopnął ją kilka razy w brzuch.1 Leżała na podłodze i zwijała się z bólu, wokół było pełno krwi. West zobaczył że brunetka przez dłuższą chwilę się nie podnosi, wyszedł szybko z pokoju. Została sama. Leżąc na podłodze zastanawiała się dlaczego to wszystko powiedziała. Nigdy nie obwiniała go za wypadek w którym zginęła Nathaly. Mimo wszystko zaczęła płakać. Była zbyt roztrzęsiona i potłuczona żeby wstać więc leżała tak około godziny.

                                                                          ****

Kiedy się uspokoiła i była już w stanie sama się podnieść, wstała i poszła do łazienki. Spojrzała w lustro. Twarz była cała zakrwawiona, miała pękniętą wargę rozcięty nos i łuk brwiowy, poza tym podbite oko i siniaka na policzku. Gdy ściągnęła bluzkę na brzuchu zobaczyła 3 wielkie siniaki i dużego krwiaka. Przy każdym ruchu przeszywał ją okropny ból w w okolicach klatki piersiowej. Z ogromnym trudem umyła się i przebrała w czyste ubranie. Przypudrowała twarz żeby nie było widać podbitego oka i siniaka. Posprzątała swój pokój z krwi i zeszła na dół. Położyła się na sofie i włączyła telewizor żeby o niczym nie myśleć.
Koło 20:30 zadzwonił dzwonek do drzwi wyrywając ją z krótkiej drzemki. Z trudem wstała i podeszła do drzwi w progu zobaczyła niezbyt wysokiego jasnowłosego mężczyznę. Miał na sobie czarne dżinsy i kurtkę sportową tego samego koloru. Mimo że na dworze było zupełnie ciemno rozpoznała owego mężczyznę, był to najlepszy przyjaciel jej brata - Anders Fannemel
- hej. Jestem Anders...- przedstawił się
- taak, wiem...- powiedziała niechętnie
- ty pewnie jesteś Fabia - zagadnął
- Lena - poprawiła go
- wybacz. Jest Andreas?
- nie ma go, a umawiałeś się z nim? - zapytała. W jej głosie słychać było niechęć.
- no tak, dokładnie na tą godzinę - spojrzał na zegarek
- więc wejdź, powinien zaraz się zjawić.
Chłopak uczynił to co dziewczyna zaproponowała. Kiedy szła za nim do kuchni w kieszeni zawibrował jej telefon. "Jeśli Anders przyszedł, proszę zajmij się nim, ja będę najdalej za 10 minut, muszę coś załatwić." Nie miała ochoty go gościć ani tym bardziej z nim gadać. Nie znała go ale nie darzyła go sympatią. Dlatego ten sms ją zdenerwował. Weszła do kuchni.
- Andi będzie za jakieś 10 minut.
- okey
- napijesz się czegoś?- dziewczyna siliła się na uprzejmy ton, co nie za bardzo jej wychodziło więc dała sobie spokój
- nie dzięki. - Zapadła między nimi niezręczna cisza. - Widzę że nie masz nastroju do rozmowy - zauważył po chwili
- spostrzegawczy jesteś - powiedziała ironicznie
- aż przesiąkasz sarkazmem, a ja chciałem być po prostu miły...
W tej chwili trzasnęły drzwi frontowe co oznaczało że Andi wrócił szybciej. Dziewczyna wyszła z kuchni nie zwracając uwagi na gościa. który wyszedł za nią. Podeszła do brata
- Możesz mi powiedzieć gdzie byłeś cały dzień?! - zapytała ściszonym głosem
- miałem ważne sprawy, opowiem ci później...Jest Anders? - spytał. Nie zauważył że przyjaciel stoi przy drzwiach kuchennych.
- świetnie...- skomentowała
- a co martwiłaś się o mnie siostrzyczko? - zaśmiał się
- nie, po prostu nie mam zamiaru niańczyć twoich kumpli, mam ważniejsze sprawy! - powiedziała już znacznie głośniej, nie zważając na to czy chłopak to usłyszał. Odwróciła się i ruszyła w stronę schodów starając się nie myśleć o koszmarnym bólu.
- coś się stało?! - Andreas zdziwił się zachowaniem siostry. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała. Stwierdził że pójdzie z nią porozmawiać później.

                                                                        ****

Kiedy Anders już wyszedł, Andi zapukał do pokoju siostry. Gdy nie usłyszał odpowiedzi, wszedł do środka. Lena siedziała na swoim łóżku z słuchawkami w uszach. Andreas usiadł naprzeciw niej i spojrzał jej w oczy.
- Lena, co się stało? - spytał zmartwiony
- nic, po prostu mam swoje problemy, jak każdy - odpowiedziała chłodno
- chodzi o tego Ethana?
- dlaczego zawsze myślisz że chodzi o niego?
- bo miałaś z nim porozmawiać...i masz podbite oko. - Lena spojrzała na niego zdenerwowanym spojrzeniem. - myślałaś że jak nałożysz puder nie będzie nic widać?
Dziewczyna milczała, nie wiedziała co ma powiedzieć.
Brat znał ją na wylot, zawsze wiedział kiedy kłamie, kiedy jest smutna albo wkurzona. Nawet jeśli próbowała to ukryć ze wszystkich sił.
- co się stało? - powtórzył pytanie
- wspomniałam o Nathaly - odparła zgodnie z prawdą.
- chodź tu.
Andi przysunął się do Leny i mocno ją przytulił. Po jej policzkach popłynęły łzy.
- Fabia mnie ostrzegała...- szlochała - mówiła że on mnie kiedyć uderzy...a ja...ja jej nie słuchałam i teraz mam za swoje...
- nie mów tak, to nie twoja wina.
- moja, mogłam to przewidzieć i...
- nie mogłaś - przerwał jej - nikt nie mógł, to było tylko gadanie, nikt nie myślał że to zrobi.
- Jak dobrze, że mam takiego brata - Lena uśmiechnęła się przez łzy
- no nie? - zażartował
- Andi..a jeśli on...
- nie rozmawiajmy już o tym - zaproponował - lepiej gadać o czymś przyjemnym, jak naprzykład: nasz wyjazd.
Lenie od razu humor się poprawił. Rozmawiali i śmiali się do późnej nocy.



Jest i rozdział 5! Teraz będę je dodawać co 2 dni, bo nie mam za bardzo czasu :)





3 komentarze:

  1. Matko kochana, jaka ta dziewczyna jest głupia. Jak można być z takim człowiekiem?
    Czy ona nie widzi co on robi?
    Naprawdę liczę na to, że Lena w końcu zmądrzeje. I dlaczego z miejsca tak uprzedziła się do Fannemela?
    Tak na moje oko to chyba jeden z tych sympatyczniejszych skoczków...
    Mam nadzieję, że jak wyjedzie i pozna go lepiej, to jednak da mu szansę.
    I nie musi być dla niego taka wredna. Nikt nie mówił o niańczeniu, miała pięć minut z nim porozmawiać.
    Ojej. Czekam oczywiście na następny i liczę na to, że ona wreszcie zmądrzeje.
    Pozdrawiam serdecznie, Lilka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :)
    Dotarłam tutaj dopiero teraz, ale oczywiście wszystko nadrobię. Wiem, powinno być na odwrót, najpierw przeczytaj, a potem komentuj, no ale co tam!
    Zapraszam Cię również do siebie, gdzie jest już naście rozdziałów, jednak mam nadzieję, że znajdziesz czas na nadrobienie. A jeśli nie, to bardzo proszę informuj mnie o nowościach u siebie chociaż :)
    Pozdrawiam cieplutko, buziaki!

    skoki-z-miloscia-w-tle.blog.pl

    OdpowiedzUsuń