środa, 10 lutego 2016


Chapter 9

- Skończ te zabawy, szczeniaku - rozległ się męski głos w pomieszczeniu. Ethan gwałtownie podniósł się i odsunął od Leny.
- Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony obecnością mężczyzny
- A ty? Co ty odpierdalasz? - Ethan podszedł do obcego i wskazał na drzwi. Oboje wyszli nie zamykając drzwi, dzięki czemu Lena mogła usłyszeć o czym rozmawiają.
- To sprawy prywatne - odpowiedział pewnie.
- Gówno mnie obchodzą twoje sprawy prywatne, nie powinieneś jej porywać! Kogo jak kogo ale nie JĄ! - mężczyzna podniósł głos. Lena z przerażeniem słuchała ich rozmowy, nie miała pojęcia o co chodzi nieznajomemu, nie wiedziała skąd ją zna. Kiedy na niego spojrzała gdy wszedł nie zauważyła w nim nic znajomego. Facet był niezwykle wysoki i umięśniony. Wyglądał na około 25 lat. Miał trochę przydługie blond włosy i trzydniowy zarost. Mężczyzna miał łagodne rysy twarzy i nie wyglądał groźnie. Jednak pozory mylą, Lena wiedziała to już doskonale.
- Tak czy inaczej nie mogę jej teraz wypuścić - odezwał się Ethan po chwili namysłu.
- On nas zabije, rozumiesz idioto?!
- Dobra Chris, faktycznie pochopnie zareagowałem. Ale kurwa! nie myślałem wtedy o Marku! - krzyknął Ethan.
- Jak on się dowie że to my, to po nas...- odrzekł Chris spokojniejszym tonem.
- Hmm, więc weźmy ją za zakładnika - powiedział zamyślonym głosem Ethan
- przestań pierdolić głupoty
- tylko głośno myślę...
- już lepiej więcej nie myśl...kto o tym jeszcze wie? - westchnął Chris
- Erick, Drake i Nick... chyba jej brat i Fannemel się domyślają.
- czyli musimy ją wypuścić...Dobra mam plan. Jedź, dowiedz się czy Mark już wie. Ja z nią pogadam. - oznajmił Chris.
Po chwili drzwi do pokoju w którym znajdowała się Lena otwarły się, do środka wszedł niejaki Chris. Lena spojrzała na niego ze strachem w oczach. Poszedł w jej stronę i usiadł na krześle niedaleko stolika na którym ciągle siedziała.
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię - powiedział łagodnie
- czego wy ode mnie chcecie? - zapytała szeptem, ze łzami w oczach.
- Ethan nie potrzebnie cię tu ściągnął, niedługo wrócisz do domu - Chris uśmiechnął się przyjaźnie
Lena trochę rozluźniła się, w tym samym momencie w pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu. Chris sięgnął do kieszeni spodni, wyciągnął telefon i odebrał połączenie
-halo, tak...dobra, masz szczęście - rozłączył się i odetchnął z ulgą. - Kiedy wrócisz do domu, nie możesz powiedzieć ojcu co się stało i kto cię porwał, rozumiesz? - zwrócił się do Leny. Dziewczyna przełknęła ślinę i zdezorientowana kiwnęła głową. Nie wiedziała o co chodzi.
- czemu, akurat...ojcu? - spytała cicho. Chris spojrzał na nią zdziwiony
- czyli...nic nie wiesz o swoim ojcu? - zapytał ale jakby sam siebie
- o co chodzi? - zapytała już pewniej - co ma mój ojciec z tym wspólnego?
- moja droga, twój ojciec nie jest lekarzem jak ci opowiadał, jest gangsterem, ba jest szefem gangu! - powiedział gestykulując.
- nie, to nie możliwe - powiedziała szybko - nie mówisz o moim ojcu...
- czyli twój ojciec nie nazywa się Mark Wellinger? - spytał rozbawiony - pewnie nie powiedział ci nic, bo chciał cię chronić, bla bla bla...
Lena nie mogła w to uwierzyć, przede wszystkim nie chciała w to wierzyć. To było wręcz niemożliwe, .żeby okłamywał ją przez tyle lat. Ale z drugiej strony, czemu Chris miałby kłamać w takiej sprawie. Zdawało jej się że to sen, okropny koszmar, z którego niedługo się obudzi, a za kilka dni będzie śmiała się z własnej wyobraźni, ale coś było nie tak, nie mogła się obudzić. W jednym momencie uświadomiła sobie że nie śni, że to wszystko dzieje się na prawdę. Po policzkach popłynęły łzy. Nie lubiła płakać, zawsze uznawała że łzy to oznaka słabości, bezsilności, ale czy w tym momencie nie była słaba, bezsilna? Wszystkie wydarzenia uderzyły w nią z taką siłą, że nie umiała już udawać silnej i dała upust emocjom.
- Zadzwonisz do brata i powiesz mu że nic ci nie jest, wciśniesz jakiś kit, żeby się twój tatuś nie dowiedział, rozumiesz? - z zamyślenia wyrwał ją głos Chrisa. Kiwnęła głową - tylko nie kombinuj. Wybrał numer w komórce i podał ją dziewczynie. Po kilku sygnałach w słuchawce odezwał się głos jej brata
- tak, słucham...
Lenie trudno było wydobyć jakiekolwiek słowo, czuła w gardle ogromną gulę. Chciała krzyczeć, wołać o pomoc, ale wiedziała, że nie może.
- halo? - Andi ponownie odezwał się. Chris ponaglił ją spojrzeniem.
- A..Andreas -odezwała się niepewnie
- kto mówi...Lena to ty?! - Przełknęła ślinę i kontynuowała
- tak, to ja...
- Lena...gdzie jesteś?! - spytał ze strachem w głosie
- m..musiałam wyjechać
- Jak to...wyjechać...wiem, że to Ethan ściągnął cię do tego klubu, zrobił ci krzywdę?!
- nie, Andi... - nie wiedziała co ma dalej mówić, w głowie miała pustkę - S..spotkałam się z nim w klubie. ale nic mi nie zrobił,
- to dlaczego wyjechałaś! nie dałaś znaku życia, od zmysłów odchodzimy - Andreas podniósł ton
- Andi, nie krzycz, nie szukaj mnie
- gdzie jesteś?
- nie mogę ci powiedzieć.
- Jak to nie możesz! jestem twoim bratem, cholera! musisz wrócić do domu. - głos mu drżał
- Nie szukaj już mnie wrócę niedługo, obiecuję.
- dobrze, ufam ci
Gdy tylko to powiedział, Chris wyrwał Lenie telefon i zakończył połączenie.
- Dobrze się spisałaś - odezwał się Chris
- Kiedy będę mogła wrócić do domu? - zapytała z wahaniem w głosie
- Niedługo. - odparł krótko - a teraz chodź pojedziemy gdzieś indziej, nie spędzisz tutaj nocy. Nałożył jej kurtkę na ramiona.




                                                                            ***


- Wiesz która jest godzina? - powiedział zaspany Anders odbierając połączenie od przyjaciela.
- Lena przed chwilą do mnie dzwoniła - odparł szybko Andi
- Co? - Anders podniósł się z łóżka - gdzie jest?
- Nie powiedziała mi, poprosiła żebyśmy jej nie szukali, oznajmiła że niedługo wróci.
- Coś mi tu nie pasuje Andi - zamyślił się Fannemel
- To znaczy? - zdziwił się Andreas
- No sam mi mówiłeś że Lena ci o wszystkim mówi tak? A teraz dzwoni, żeby ci powiedzieć żebyś jej nie szukał, oprócz tego nie mówi ci kompletnie nic. Nie uważasz, że to dziwne?
- Masz racje, to co myślisz, że ktoś ją porwał i kazał zadzwonić do mnie?
- Możliwe.
- Ale po co...Chyba powinienem poinformować już rodziców. - westchnął Wellinger.
- Poczekaj z tym do jutra. Może jeszcze się coś wyjaśni. Teraz się prześpij.
- Dobra, dzięki Anders
- Wpadnę rano, pa.
Andi nie spał długo tej nocy, długo rozmyślało całej sytuacji, nie miał pojęcia co się dzieje, nie wiedział po co tak naprawdę Lena do niego dzwoniła i to go dobijało, w duchu modlił się żeby się jej nic nie stało i  żeby jak najszybciej wróciła do domu.







Jest i oto rozdział nr 9!!!!
Jak zwykle spóźniony, ale ja, jak to mam już w zwyczaju zawsze się ze wszystkim spóźniam (chyba najgorsza moja wada) ;)
Mam nadzieję, że ktoś tu jednak jest i czyta to opowiadanie...następny rozdział...nie wiem kiedy (być może w weekend, jeśli znajdę trochę czasu, jeśli nie to w przyszłym tygodniu)
wszystkie komentarze mile widziane (hejty także)  :)
Pozdrawiam Olka! <3




























niedziela, 31 stycznia 2016

Ola wznawia działalność!!!

Po jakże długiej nieobecności (nawet nie chce mi się liczyć ile czasu mnie nie było -.-) postanowiłam kontynuować bloga. Przepraszam że tak dłuuugo mnie nie było, no ale nie miałam pomysłu, czasu ani ochoty na pisanie, teraz jednak wróciłam z nowymi pomysłami.
 Ugh...nawet nie wiem co tu jeszcze napisać...
Jeśli jest ktoś kto jeszcze czasem na niego wchodzi, to zapraszam. Prace nad rozdziałem trwają (nagły atak weny twórczej), także myślę że w tym tygodniu rozdział się pojawi.
Pozdrawiam ;)

niedziela, 6 września 2015

Chapter 8

Obudziła się. Znajdowała się w ciemnym i  zimnym...pokoju?...magazynie?. Nie było tam żadnych okien, na przeciwległej ścianie znajdowały się drzwi...jak się domyślała zamknięte. w kącie pokoju stał stary stolik i połamane drewniane krzesło. Leżała na stosie brudnych i śmierdzących szmat, Czarna sukienka była brudna a koronka potargana, podobnie jak rajstopy, szpilki leżały obok na szmatach a kurtka wisiała na starym krześle. Nie potrafiła określić pory dnia czy nocy...Z ulgą zauważyła że nie jest związana więc wstała powoli walcząc z mdłościami,a w głowie narastał pulsujący ból. Nagle ogarnęła ją panika, nie wiedziała gdzie jest, a co gorsze nie pamiętała nic z poprzedniego wieczora. Chciała się jak najszybciej wydostać z tego pomieszczenia.
Pobiegła  do drzwi i nacisnęła klamkę, otwarte...? Było to naprawdę dziwne. W głowie kłębiły się myśli: "co się stało?", "jak się tu znalazłam?", "jak się stąd wydostać?" i "czemy te cholerne drzwi są otwarte?!". Pytań było wiele, a odpowiedzi żadnej. Postanowiła wyjść i się rozejrzeć po budynku.
Wyszła z pomieszczenia najciszej jak potrafiła. Znajdowała się w długim nieoświetlonym korytarzu, zakończonym skrętem w lewo. Dziewczyna szła przed siebie potykając się co chwilę. Skręciła razem z korytarzem i zobaczyła...kolejny korytarz. Po obu stronach znajdowały sie drzwi na końcu tego kortyarza zauważyła lekko uchylone drzwi po prawej stronie. Znajdowały się schody prowadzące w górę. Wyszła na kilka pierwszych stopni i usłyszała jakieś głosy. Kilku  facetów prowadziło dialog, wyszła jeszcze pare stopni w górę aby lepiej słyszeć.
-...porwałeś ją?! pojebało cię już do końca?! - powiedział obcy głos
- zamknij się! Co miałem zrobić? - Lena rozpoznała głos Ethana
- nie możesz jej tu trzymać. - stwierdził kolejny nieznajomy niskim głosem
- wiem - odparł Ethan
- no ale wypuścisz ją czy co...? - spytał pierwszy
- nie po to się trudziłem żeby taraz to zmarnować - powiedział spokojnie West
- to co zrobisz? - spytał trzeci
- hmm...coś wymyślę - odpowiedział spokojnie
- dobra idę zobaczyć czy się obudziła, bo nie zadałeś sobie trudu żeby ją związać...
Lena szybko ruszyła w dół i popędziła korytarzem do swojej "celi". Położyła się pod ścianą i czekała aż jeden z porywaczy wejdzie.
Otworzył dzwi. Był wysoki i umięśniony, miał ciemne włosy. Lena zauważyła na jego szyji dwie blizny łączącę się w krzywą literę "T" Gdy zobaczył że jest już przytomna powiedział niskim głosem:
-wstawaj!
Lena posłusznie wykonała polecenie. Chwycił ją za nadgarstki i wykręcił do tyłu, dziewczyna krzyknęła.
zamknij się - warknął i pchnął ją do przodu. Weszli do pomieszczenia w którym wcześniej rozmawiało 3 mężczyzn.


                                                                        ****


-Nie odbiera...- powiedział zdenerwowany Andreas i odsunął komórkę od ucha
- może po prostu się upiła i została u kogoś na noc - podsunęła Fabia
- jest 17:00! wróciłaby już do domu...- odpowiedział - zgłaszam to na policje...
- czekaj, i tak nie zaczną jej jeszcze szukać - wtrącił Anders
- to co mam zrobić, Boże, ona nigdy się tak nie zachowywała - Wellinger chodził tam i z powrotem
- z kim pojechała na tą imprezę? - zapytał zaciekawiony
- z jakimś Patrickiem, nawet go na oczy nie widziałem - odparł zrezygnowany
Wszyscy troje siedzieli w salonie w domu Wellingerów i zastanawiali się gdzie może podziewać się Lena. Starali się nie panikować, mieli nadzieję, że nic jej nie jest, ale po ostatnich wydarzeniach z Ethanem nie mieli pewności.
- masz numer do Emmy? - spytał po chwili Fannemel
- mam, a po co ci? - zdziwił się
- ona na pewno będzie wiedzieć kto to ten Patrick...to znaczy...tak mi się wydaje.
- dobra to dzwonię - ożywił sie Andreas
- oby to coś pomogło - mruknęła Fabia
- halo? cześć Emma, mam ważne pytanie - powiedział Andi do słuchawki.
- no hej, o co chodzi? - usłyszał głos dziewczyny
- znasz jakiegoś Patricka?
- no tak, chodzę do klasy z Patrickiem Jordanem, ale o co chodzi?
- Lena go zna? - spytał głośniej
- chyba tak, a coś się stało?- zapytała przejęta
- Lena zaginęła, to znaczy...poszła wczoraj na imprezę z jakimś Patrickiem i nie wróciła.
- wiesz co, wyślę ci jego adres sms-em
- okey dzięki, paa - porzegnał się i odłożył słuchawkę -dobra, Emma wyśle mi zaraz adras Patricka Jordana, koleś chodzi z nią do klasy i prawdopodobnie to z nim Lena wczoraj pojechała na tę imprezę.
Chwilę później chłopaki jechali pod podany przez Emmę. Fabia została w domu na wypadek gdyby Lena wróciła. Dom Jordana nie był daleko, także jakieś 5 minut później byli już na miejscu.
Otworzył im Patrick.
- gdzie jest Lena? - spytał zdenerwowany Andreas
-co...?
- gdzie moja siostra!? - spytał po raz drugi. Tym razem się nie opanował chwycił Patricka za kołnierz i uderzył jego plecami o ścianę
- nie wiem o co ci chodzi! - krzyknął przestraszony
- co jej zrobiłeś? - zapytał dużo spokojniej nie puszczając go.
-nic jej nie zrobiłem...
Andreas zacisnął pięść i uderzył nią w brzuch chłopaka, a ten krzynął z bólu
- zapytam po raz ostatni, potem będzie cię karetka zbierać z podłogi...Co zrobiłeś mojej siostrze?!
- ja nic, czekaj! - krzyknął widząc jego minę - zapłacił mi żebym ją przyprowadził na imprezę...tylko tyle..
- kto? - spytał Anders
- Ethan West
Andi puścił chłopaka i odwrócił się do Andersa
- tego się bałem - powiedział cicho.

                                         
                                                                         ****


Facet rzucił ją na podłogę, kiedy się podniosła stał przed nią Ethan. Patrzył na nią z uśmiechem.
- cześć kochanie - przywitał się i pocałował ją w policzek
- nie dotykaj mnie - powiedziała starając się by jej głos nie drżał, on tylko się szerzej uśmiechnął
- chyba powinnaś wziąć prysznic - powiedział patrząc na nią. Faktycznie była bardzo brudna.
- nie musiałabym, gdyby twoi ludzie nie rzucali mną po podłodze - odparła chłodno. Nie chciała mu pokazywać że się boi. A bała się, jak nigdy wcześniej. Ethan zignorował ją tylko odwrócił się i podał jej z półki ręcznik, jakąś sukienkę i bieliznę.
- zejdź na dół i 2 drzwi na lewo to łazienka, masz 5 minut. Jeśli będziesz dłużej pójdę i wyciągnę cię. - powiedział i wyszczerzył się.
Zrobiła to co kazał i chwilę później była już ubrana w błękitną sukienkę. Wróciła do pokoju w którym wcześniej rozmawiali. Teraz był tam tylko Ethan wciągał jakieś prochy, kiedy weszła podniósł wzrok
- no zdąrzyłaś, kochanie...szkoda - westchnął teatralnie.
- nie mów tak do mnie - upomniała go
- nie? dlaczego? przecież jesteś tu, ze mną, w sukience którą ci kupiłem...Skarbie - zbliżył się i musnął dłonią jej policzek - jesteś moją własnością i tylko ja mam prawo tak do ciebie mówić.
- jesteś chory! - Lena odsunęła się gwałtownie, a on zrobił krok w przód, gdy się cofnęła po raz drugi upadła na stolik stojący za nią. Chłopak przysunął się jaszcze bliżej, tak że jego nogi dotykały jej nóg. Złapał ją za ręce i przesunął je nad jej głowę i trzymał mocno. Zablokował jej nogi swoimi. Próbowała się wyrwać, ale był za silny, nie wiedziała co robić, zaczęła krzyczeć.
- krzycz kochanie! ale i tak nikt ci nie pomoże. - z uśmiechem na ustach zaczął całować ją po szyji.
- puść mnie!...Ethan przestań!...- szlochała, ale on jej nie słuchał, robił swoje. wolną ręką błądził po jej ciele, pod sukienką
- udowodnię ci że jesteś tylko moja... - szepnął






No i jest 8!! Jak już ktoś zauwarzył...:P nie dodawałam rozdziałów regularnie tak jak obiecywałam, no ale wakacje były i nie miałam czasu o tym myśleć, teraz postaram się częściej je dodawać :)

















poniedziałek, 27 lipca 2015

Chapter 7

Po prawie nieprzespanej nocy Lena wstała do szkoły o 6:00. Z ulgą zauważyła, że nie ma w domu jej brata. Zeszła do kuchni, gdzie spotkała Fabię pijącą kawę. 
- hej, kawy? - spytała na powitanie
- cześć, dzięki, napiję się herbaty - odparła
- co to była za akcja?- zainteresowała się siostra
- jaka akcja?- zdziwiła się Lena
- no wczoraj...z Westem. - wyjaśniła 
- kto ci powiedział... - zapytała siadając przy stole. -...a no tak Andreas.
- powiedział tylko że cię zaczepiał...i że kiedyś zabije tego gościa...jednym słowem był wściekły.
- mam nadzieję że tego nie zrobi
- czemu? miałabyś spokój od jednego i od drugiego - Fabia wyszczerzyła się.
- nawet tak nie żartuj - powiedziała poważnie - a po chwili mimowolnie też się uśmiechnęła.
Jakieś pół godziny później Lena była już w szkole. Idąc korytarzem zauważyła biegnącą w jej stronę Emmę.
- hej, jak tam? - spytała zdyszana
- w porządku - odpowiedziała przyjaciółka
- dzwoniłam do ciebie wczoraj, czemu nie odebrałaś?! - zapytał z wyrzutem
- bo nie miałam ochoty na rozmowę - odparła obojętnie
- chciałam się tylko dowiedzieć, czy ci nic nie jest...i czy w porę zadzwoniłam do Andreasa. - wytłumaczyła
- po co do niego dzwoniłaś?! - Lena podniosła głos
- bo się bałam że ci się coś stanie, każdy by tak zrobił...zostałaś z nimi sama i...
- nic by się mi nie stało! - przerwała jej.
- yhm..tak jak ostatnio?!- rzuciła ironicznie
- nie twoja sprawa - powiedziała ciszej
- właśnie że moja, bo jesteś moją przyjaciółką i nie chcę żeby stała ci się krzywda...
- nie wtrącaj się w to, proszę cię, to moja sprawa - poprosiła Lena
- w co ma się nie wtrącać? - usłyszała męski głos, stał za nią Patrick, chłopak z klasy Emmy, który się w niej od dawna podkochiwał.
- nieważne - powiedziała Lena i odeszła.
Na następnej przerwie usiadła na ławce koło biblioteki. Chwilę później usiadł obok niej Patrick.
hej- przywitał się
hej - powiedziała zdziwiona - Gdzie Emma?
- ee została pod 5, mam pytanie...
- no słucham - Lena była szczerze zdumiona, nie miała pojęcia czego od niej chce chłopak z klasy starszej przyjaciółki.
- czy nie poszłabyś ze mną jutro (sobota) na imprezę? - zapytał
- ja?...ale przecież...czemu nie zaprosisz Emmy, wszyscy wiedzą że się w niej podkochujesz...- wydukała zaskoczona
- tak było kiedyś, domyśliłem się że ona nic do mnie nie czuje i dałem sobie spokój
- i dlatego przerzuciłeś się na mnie?
- od jakiegoś czasu...mi się podobasz - uśmiechnął się pokazując równe białe zęby. Patrick był przystojny i wyskoki, miał ciemne włosy i brązowe, oczy, oprócz tego łagodne rysy twarzy.
Przez chwilę Lena zaniemówiła.
- no to jak? pójdziesz ze mną?- dopytywał się
Z jednej strony nie chciała iść, bo nie miała ochoty na zabawę, ale z drugiej...jakby Ethan dowiedział się że się z kimś spotyka, może wreszcie dałby jej spokój.
- no dobrze - uśmiechnęła się
- dobra, będę po ciebie jutro o 20:00, do zobaczenia!- odszedł ucieszony
- pa, - odparła już sama do siebie zaskoczona jego entuzjazmem.


                                                                    ****

Następnego dnia wieczorem Lena grzebała w szafie w poszukiwaniu dobrego stroju na imprezę. W końcu znalazła czarną sukienkę mini z koronką. Wzięła prysznic i ubrała ją do rajstop i czarnych szpilek. Wysuszyła włosy, zrobiła makijaż i już zaczęła je splatać w kok, gdy usłyszała pukanie do drzwi. 
- proszę - powiedziała. 
Drzwi się otwarły a za nimi stał jej brat.
- ee hej, mogę wejść? - zapytał
-no jak musisz - powiedziała patrząc w lustro.
Nie rozmawiała z nim od dnia bójki na ulicy, i teraz też szczególnie nie miała ochoty na rozmowę
- wybierasz się gdzieś?- spytał
- tak, idę na imprezę - odparła nie patrząc na niego
- z kim?
- z kolegą,
- jakim?
- ze szkoły
- o której wrócisz?
- na litość Boską! mam ci się ze wszystkiego spowiadać?- spytała zirytowana
- tak, bo nie jesteś pełnoletnia, a ja jestem twoim starszym bratem! - powiedział podniesionym głosem
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na brata pierwszy raz odkąd wszedł do pokoju.
- dlaczego się tak zachowujesz?! -spytała zdziwiona
- bo się o ciebie martwię i boję się że coś ci się stanie, Lena zrozum to...
- co ma mi się stać na imprezie na której będą prawie sami znajomi?!
Dziewczyna odwróciła się z powrotem do lustra i dokończyła koka.
- już dobrze...ale uważaj tam na siebie.
- Andi...nie jestem małym dzieckiem
- wiem, ale bądź ostrożna i...- nie dokończył bo przerwał mu dźwięk silnika samochodu zatrzymującego się przed ich domem. Lena spojrzała na zegarek wiszący nad drzwiami, wybijał godzinę 20:00
- dobra ja muszę już lecieć.
wyszła z pokoju, w korytarzu ubrała jeszcze czarny płaszcz i wyszła z domu.
- cześć - przywitał się chłopak kiedy wsiadła do samochodu
- cześć - powiedziała rozpinając płaszcz, bo chłopak włączył ogrzewanie
- ślicznie wyglądasz- skomplementował ją z uśmiechem
- dziękuję - odparła rumieniąc się.
Chłopak odpalił samochód i pojechali. 15 minut później byli już przed lokalem, Patrick zaparkował na parkingu i wysiedli.
Z początku w klubie było trochę sztywno, ale z upływem czasu i wypitego alkocholu atmosfera się rozluźniała
Lena siedziała przy stoliku z Patrickiem i jakąś nowo poznaną parą.
- przynieść następnego drinka? - spytał chłopak
- tak, chętnie. 
Lena odprowadziła go wzrokiem do baru, tam rozmawiał chwilę z jakimś chłopakiem, którego nigdy wcześniej nie widziała...nie zastanawiała się jednak nad tym, przejechała wzrokiem przez salę. Było ciemno i grała muzyka, na środku tańczyło już dość dużo osób. 
- chcesz potańczyć? - zapytał śledząc jej wzrok
- pewnie. - napiła się drinka którego przyniósł Patrick i poszła za nim n "parkiet"
Chłopak świetnie się ruszał więc dobrze się z nim tańczyło,
- poczekaj na mnie, idę do łazienki- powiedział i puścił jej oczko.
Lena tańczyła teraz sama, była już po 3 drinkach więc świetnie się bawiła. Po chwili poczuła czyjeś dłonie na swojej talii, potem na brzuchu, domyślała się że to Patrick więc nie odwróciła się tylko tańczyła dalej, nagle usłyszała znajomy szept.
- nie odwracaj się i tańcz dalej- to był Ethan, przerażona Lena nie wiedziała co zrobić, Facet był bardzo blisko niej dotykał swoim płaskim brzuchem jej plecy, nogami jej nogi, dziewczyna czuła bijące od niego ciepło, poruszyła się niespokojnie
- chyba że mam cię przebić tym nożem
dopiero teraz poczuła sztylet, który przyciskał do jej pleców. Nic nie powiedziała, próbowała tańczyć dalej
- grzeczna dziewczynka - pochwalił ją. Poczuła jego spokojny oddech na karku. - tęskniłaś za mną? -zapytał z uśmiechem
- czego chcesz?! - spytała szorstko
- grzeczniej. - przycisnął nóż mocniej, tak że Lena o mało nie krzyknęła, wiedziała, że rana krwawi, czuła wąski strumień krwi płynący po plecach.
- przyszedłem po ciebie kochanie - szepnął i musnął wargami jej szyję.
- nigdzie z tobą nie pójdę! - powiedziała drżącym głosem
- jesteś pewna? - po raz kolejny się uśmiechnął i przycisnął nóż jeszcze mocniej
Brunetka z bólu przygryzła dolną wargę.
- no dobrze idziemy - powiedział już głośniej. Obrócił się razem z nią, i pchnął lekko w stronę tylnego wyjścia - a tak przy okazji, pięknie wyglądasz.
Lena nie odpowiedziała tylko ruszyła do przodu, kiedy przeszli przez drzwi wyjściowe, poczuła ostry ból w głowie i ogarnęła ją ciemność...




Jednak dzisiaj dodaję 7 rozdział! ;D przepraszam że tak długo musieliście na niego czekać, teraz postaram się dodawać je regularnie :) Mam nadzieję że się podobał :*

Ps: Wszelkie komentarze mile widziane ;)













Hej, przepraszam was że tak długo nie dodawałam rozdziału ( już ponad miesiąc). Niestety nie miałam czasu, chwilami nawet ochoty...no wiecie WAKACJE. :)
Ale obiecuję że w tym tygodniu rozdział się pojawi, być może już jutro :*

sobota, 13 czerwca 2015

Chapter 6

Lena nie widziała się z Ethanem od ponad tygodnia. Przez cały ten czas starała się o nim nie myśleć, lecz nie zawsze się to udawało. Dni mijały szybko, każdy był taki sam: szkoła, dom, Emma i tak w kółko.
Podbite oko już się prawie zagoiło, podobnie jak siniak na policzku. Żebra nadal ją bolały ale już w mniejszym stopniu niż kilka dni wcześniej.
Któregoś wyjątkowo ciepłego dnia (jak na październik) Lena wstała rano myśląc, że będzie to kolejny monotonny dzień. Nic nie zapowiadało że będzie inaczej. Jak zwykle wyszła do szkoły. Lekcje zleciały błyskawicznie. Po szkole razem ze swoją przyjaciółką postanowiły wracać do domu pieszo. Nie był to jednak dobry wybór. Kiedy dochodziły do ulicy na której mieszkała Emma, zauważyły przed nimi na ulicy dwa znajome samochody jeden Ethana a drugi jego przyjaciela Ericka, ich właściciele stali i rozmawiali obok nich. Było z nimi jeszcze 3  innych chłopaków. Lena z początku chciała zawrócić, żeby się z nim nie spotkać, jednak nie zrobiła tego tylko ruszyła pewnie przed siebie. W pewnym momencie Erick zauważył je i szturchnął Ethana i coś do niego szepnął. W jednej chwili West obrócił się o 180 stopni. Wyszedł naprzeciw dziewczyn. Lena zatrzymała się.
- o kogo my tu mamy...- uśmiechnął się drwiąco.
- odwal się. - odparła stawiając krok do przodu
- kotku nie przywitasz się? - zagrodził jej drogę
- przepuść mnie. - powiedziała stanowczo
Chłopak przeniósł wzrok na Emmę
- idź do domu. - rozkazał
Emma spojrzała zdenerwowana na Lenę
- idź. - powiedziała Lena
- nie zostawię cię...
- cholera idź stąd! - podniosła głos
Emma tym razem posłuchała, minęła chłopaków i poszła do swojego domu.
W tym momencie zjawił się Erick
- co tak ostro? - spytał rozbawiony
- czego chcesz? - spytała Ethana udając że nie słyszała pytania Ericka
- kochanie, chcę ciebie - odparł z udawaną troską i pogładził jej twarz dłonią
Dziewczyna zrobiła gwałtowny krok w tył.
- nie uciekaj. - zaśmiał się Erick łapiąc ją za rękę.
- zostawcie mnie w spokoju...- nie dokończyła bo obok nich zjawiło się czarne Audi jej brata. Wysiedli z niego Andi i Anders
- puść ją - zwrócił się do Ericka
- bo co mi zrobisz lalusiu? - spytał
Andi zamachnął się i uderzył pięścią w twarz Ericka.
Ethan chwycił Lenę
- ty pójdziesz ze mną.
Tą sytuację zauważył Anders i podbiegł do Ethana i uderzył go z całej siły pięścią w brzuch, a potem poprawił kolanem, tamten schylił się tym samym puszczając Lenę.
W tym momencie koledzy Ethana zorientowali się co się stało i ruszyli w stronę bijących się.
- do samochodu! - Anders zwrócił się do Leny
A ta stała jak wryta.
- głucha jesteś?! do samochodu - powtórzył wściekły - tym razem Lena wykonała polecenie i szybko weszła do samochodu, ze środka obserwowała całą sytuację, stwierdzając, że skoczkowie, mimo swojej wagi są bardzo silni. Chwilę później koledzy jej byłego chłopaka odjechali. Bójka zakończyła się, ale chłopaki nie wracali tylko kłócili się z Ethanem i Erickiem. Po jakimś czasie Andreas i Anders wsiedli do samochodu i rozmawiali ze sobą nie zwracając uwagi na dziewczynę siedzącą z tyłu.
Lena wysiadła z samochodu, weszła do domu, w salonie byli rodzice. Co było dziwne ona jednak pobiegła do swojego pokoju. Nie chciała z nikim gadać. Rzuciła się na łóżko i leżała tak kilka minut. Po chwili do jej pokoju weszli chłopaki. Bez pukania, z czego wywnioskowała że nie będzie miło. Teraz mogła im się dobrze przyjrzeć, oboje mieli posiniaczone twarze i pęknięte wargi. Andi miał podbite oko, a jego przyjaciel długą ranę nad lewym okiem teraz oparł się o szafkę stojącą w kącie pokoju.
- po co się  nim spotykasz?! po tym co ci zrobił?!! - spytał Andi stając przed Leną
-Andi, ja...- zaczęła
- mało ci, prawie połamane żebra?!
- nie, ale...
- zachowałaś się jak jakaś gówniara...
- nie spotkałam się z nim z własnej woli! zaczepił mnie na ulicy i nie pozwolił przejść do domu - tłumaczyła
- nie wiedziałem...- Andreas zmieszał się
- więc może następnym razem wysłuchasz co mam do powiedzenia zanim się na mnie wydrzesz. - krzyknęła
- Lena przepraszam Cię...
- wyjdź już.
Chłopak uczynił to. Lena usiadła
- on się po prostu o ciebie martwił. Przeraził się kiedy zadzwoniła twoja przyjaciółka...
- dobrze wiedzieć - odparła ironicznie - a teraz możesz ty też wyjść?
Została w pokoju sama ze swoimi myślami



No i jest 6 tak jak obiecałam. Mam nadzieje, że się podobał :)

czwartek, 11 czerwca 2015

Przepraszam że tak dawno nie było rozdziału, ale cóż brak czasu...
W sobotę na pewno pojawi się 6!! :)