Chapter 9
- Skończ te zabawy, szczeniaku - rozległ się męski głos w pomieszczeniu. Ethan gwałtownie podniósł się i odsunął od Leny.- Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony obecnością mężczyzny
- A ty? Co ty odpierdalasz? - Ethan podszedł do obcego i wskazał na drzwi. Oboje wyszli nie zamykając drzwi, dzięki czemu Lena mogła usłyszeć o czym rozmawiają.
- To sprawy prywatne - odpowiedział pewnie.
- Gówno mnie obchodzą twoje sprawy prywatne, nie powinieneś jej porywać! Kogo jak kogo ale nie JĄ! - mężczyzna podniósł głos. Lena z przerażeniem słuchała ich rozmowy, nie miała pojęcia o co chodzi nieznajomemu, nie wiedziała skąd ją zna. Kiedy na niego spojrzała gdy wszedł nie zauważyła w nim nic znajomego. Facet był niezwykle wysoki i umięśniony. Wyglądał na około 25 lat. Miał trochę przydługie blond włosy i trzydniowy zarost. Mężczyzna miał łagodne rysy twarzy i nie wyglądał groźnie. Jednak pozory mylą, Lena wiedziała to już doskonale.
- Tak czy inaczej nie mogę jej teraz wypuścić - odezwał się Ethan po chwili namysłu.
- On nas zabije, rozumiesz idioto?!
- Dobra Chris, faktycznie pochopnie zareagowałem. Ale kurwa! nie myślałem wtedy o Marku! - krzyknął Ethan.
- Jak on się dowie że to my, to po nas...- odrzekł Chris spokojniejszym tonem.
- Hmm, więc weźmy ją za zakładnika - powiedział zamyślonym głosem Ethan
- przestań pierdolić głupoty
- tylko głośno myślę...
- już lepiej więcej nie myśl...kto o tym jeszcze wie? - westchnął Chris
- Erick, Drake i Nick... chyba jej brat i Fannemel się domyślają.
- czyli musimy ją wypuścić...Dobra mam plan. Jedź, dowiedz się czy Mark już wie. Ja z nią pogadam. - oznajmił Chris.
Po chwili drzwi do pokoju w którym znajdowała się Lena otwarły się, do środka wszedł niejaki Chris. Lena spojrzała na niego ze strachem w oczach. Poszedł w jej stronę i usiadł na krześle niedaleko stolika na którym ciągle siedziała.
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię - powiedział łagodnie
- czego wy ode mnie chcecie? - zapytała szeptem, ze łzami w oczach.
- Ethan nie potrzebnie cię tu ściągnął, niedługo wrócisz do domu - Chris uśmiechnął się przyjaźnie
Lena trochę rozluźniła się, w tym samym momencie w pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu. Chris sięgnął do kieszeni spodni, wyciągnął telefon i odebrał połączenie
-halo, tak...dobra, masz szczęście - rozłączył się i odetchnął z ulgą. - Kiedy wrócisz do domu, nie możesz powiedzieć ojcu co się stało i kto cię porwał, rozumiesz? - zwrócił się do Leny. Dziewczyna przełknęła ślinę i zdezorientowana kiwnęła głową. Nie wiedziała o co chodzi.
- czemu, akurat...ojcu? - spytała cicho. Chris spojrzał na nią zdziwiony
- czyli...nic nie wiesz o swoim ojcu? - zapytał ale jakby sam siebie
- o co chodzi? - zapytała już pewniej - co ma mój ojciec z tym wspólnego?
- moja droga, twój ojciec nie jest lekarzem jak ci opowiadał, jest gangsterem, ba jest szefem gangu! - powiedział gestykulując.
- nie, to nie możliwe - powiedziała szybko - nie mówisz o moim ojcu...
- czyli twój ojciec nie nazywa się Mark Wellinger? - spytał rozbawiony - pewnie nie powiedział ci nic, bo chciał cię chronić, bla bla bla...
Lena nie mogła w to uwierzyć, przede wszystkim nie chciała w to wierzyć. To było wręcz niemożliwe, .żeby okłamywał ją przez tyle lat. Ale z drugiej strony, czemu Chris miałby kłamać w takiej sprawie. Zdawało jej się że to sen, okropny koszmar, z którego niedługo się obudzi, a za kilka dni będzie śmiała się z własnej wyobraźni, ale coś było nie tak, nie mogła się obudzić. W jednym momencie uświadomiła sobie że nie śni, że to wszystko dzieje się na prawdę. Po policzkach popłynęły łzy. Nie lubiła płakać, zawsze uznawała że łzy to oznaka słabości, bezsilności, ale czy w tym momencie nie była słaba, bezsilna? Wszystkie wydarzenia uderzyły w nią z taką siłą, że nie umiała już udawać silnej i dała upust emocjom.
- Zadzwonisz do brata i powiesz mu że nic ci nie jest, wciśniesz jakiś kit, żeby się twój tatuś nie dowiedział, rozumiesz? - z zamyślenia wyrwał ją głos Chrisa. Kiwnęła głową - tylko nie kombinuj. Wybrał numer w komórce i podał ją dziewczynie. Po kilku sygnałach w słuchawce odezwał się głos jej brata
- tak, słucham...
Lenie trudno było wydobyć jakiekolwiek słowo, czuła w gardle ogromną gulę. Chciała krzyczeć, wołać o pomoc, ale wiedziała, że nie może.
- halo? - Andi ponownie odezwał się. Chris ponaglił ją spojrzeniem.
- A..Andreas -odezwała się niepewnie
- kto mówi...Lena to ty?! - Przełknęła ślinę i kontynuowała
- tak, to ja...
- Lena...gdzie jesteś?! - spytał ze strachem w głosie
- m..musiałam wyjechać
- Jak to...wyjechać...wiem, że to Ethan ściągnął cię do tego klubu, zrobił ci krzywdę?!
- nie, Andi... - nie wiedziała co ma dalej mówić, w głowie miała pustkę - S..spotkałam się z nim w klubie. ale nic mi nie zrobił,
- to dlaczego wyjechałaś! nie dałaś znaku życia, od zmysłów odchodzimy - Andreas podniósł ton
- Andi, nie krzycz, nie szukaj mnie
- gdzie jesteś?
- nie mogę ci powiedzieć.
- Jak to nie możesz! jestem twoim bratem, cholera! musisz wrócić do domu. - głos mu drżał
- Nie szukaj już mnie wrócę niedługo, obiecuję.
- dobrze, ufam ci
Gdy tylko to powiedział, Chris wyrwał Lenie telefon i zakończył połączenie.
- Dobrze się spisałaś - odezwał się Chris
- Kiedy będę mogła wrócić do domu? - zapytała z wahaniem w głosie
- Niedługo. - odparł krótko - a teraz chodź pojedziemy gdzieś indziej, nie spędzisz tutaj nocy. Nałożył jej kurtkę na ramiona.
***
- Wiesz która jest godzina? - powiedział zaspany Anders odbierając połączenie od przyjaciela.
- Lena przed chwilą do mnie dzwoniła - odparł szybko Andi
- Co? - Anders podniósł się z łóżka - gdzie jest?
- Nie powiedziała mi, poprosiła żebyśmy jej nie szukali, oznajmiła że niedługo wróci.
- Coś mi tu nie pasuje Andi - zamyślił się Fannemel
- To znaczy? - zdziwił się Andreas
- No sam mi mówiłeś że Lena ci o wszystkim mówi tak? A teraz dzwoni, żeby ci powiedzieć żebyś jej nie szukał, oprócz tego nie mówi ci kompletnie nic. Nie uważasz, że to dziwne?
- Masz racje, to co myślisz, że ktoś ją porwał i kazał zadzwonić do mnie?
- Możliwe.
- Ale po co...Chyba powinienem poinformować już rodziców. - westchnął Wellinger.
- Poczekaj z tym do jutra. Może jeszcze się coś wyjaśni. Teraz się prześpij.
- Dobra, dzięki Anders
- Wpadnę rano, pa.
Andi nie spał długo tej nocy, długo rozmyślało całej sytuacji, nie miał pojęcia co się dzieje, nie wiedział po co tak naprawdę Lena do niego dzwoniła i to go dobijało, w duchu modlił się żeby się jej nic nie stało i żeby jak najszybciej wróciła do domu.
Jest i oto rozdział nr 9!!!!
Jak zwykle spóźniony, ale ja, jak to mam już w zwyczaju zawsze się ze wszystkim spóźniam (chyba najgorsza moja wada) ;)
Mam nadzieję, że ktoś tu jednak jest i czyta to opowiadanie...następny rozdział...nie wiem kiedy (być może w weekend, jeśli znajdę trochę czasu, jeśli nie to w przyszłym tygodniu)
wszystkie komentarze mile widziane (hejty także) :)
Pozdrawiam Olka! <3